KGB szpieguje duński związek
Duński związek zawodowy 3F nie tylko walczy o przestrzeganie praw pracowniczych w swoim kraju, ale też aktywnie wspiera rozwój ruchu związkowego za granicą. Taka pomoc ze strony Duńczyków nie jest na rękę dyktatorskiemu reżimowi Białorusi. Tamtejszy Komitet Bezpieczeństwa Państwowego (KGB) wszelkimi sposobami stara się nie dopuścić do utworzenia białoruskiego odpowiednika 3F. Prezydent Łukaszenka pamięta bowiem, czym powstanie niezależnych związków zawodowych skończyło się dla komunistycznych władz w Polsce.
Tajemniczy czat
Niedawno pracownik Zespołu ds. Solidarności i Pomocy przy związku 3F, Mads Lund został podstępem skłoniony przez białoruską bezpiekę do przekazania poufnych informacji dotyczących współpracy ze związkowcami z Białorusi. Czatując przez Skype’a był przekonany, że komunikuje się z tamtejszą działaczką. Nie podejrzewając prowokacji, przesłał swojej koleżance elektroniczne dokumenty, które ta rzekomo straciła w wyniku awarii komputera.
- Drogi Madsie, wszystkie dane z naszego ostatniego raportu zniknęły z mojego komputera. Czy mógłbyś mi je przesłać Skype’m. Te informacje są nam pilnie potrzebne – taką prośbę otrzymał Lund.
Jednak po wysłaniu kilku plików Duńczyk nabrał podejrzeń. Dalsze prośby dotyczyły bowiem przeslania dokumentów, które nie istniały w formie elektronicznej. Zadając podchwytliwe pytanie przekonał się, że wcale nie komunikuje się z koleżanką Olgą. Wówczas Białorusini natychmiast przerwali połączenie.
Nielegalna pomoc
Duńscy związkowcy twierdzą, że szkolenia pracowników, jakie prowadzą na Białorusi są legalne. Niezgodne z białoruskim prawem jest natomiast udzielanie tamtejszym organizacjom pomocy finansowej w ramach projektów nie zatwierdzonych przez administrację prezydenta Łukaszenki.
- Wygląda na to, że szpiedzy szukają podpisanej umowy między 3F a białoruskimi związkami zawodowymi. Myślę, że planują wytoczyć przeciwko nam proces – twierdzi Mads Lund w wywiadzie dla dziennika Politiken.
Lund dodaje, że wcześniej służba bezpieczeństwa przeprowadziła rewizje i przesłuchania w siedzibie białoruskich związków, konfiskując komputery i dokumenty. Teraz Duńczycy obawiają się nie tylko konfliktu z władzami Białorusi, ale przede wszystkim są zaniepokojeni niebezpieczną sytuacją, w jakiej znaleźli się ich białoruscy partnerzy.
- Nie obawiam się o swoją przyszłość, ale każdego dnia zastanawiam się, czy Łukaszenka już dorwał moich białoruskich kolegów – podkreśla Mads Lund.
- Zaloguj się, by odpowiadać