Na kłopoty w Danii Krystyna
Dura lex set lex czyli „twarde prawo ale prawo”. Nieznajomość prawa szkodzi, nie jest także okolicznością łagodzącą. Te reguły nabierają szczególnej ważności gdy chodzi o prawo innego kraju. Ileż to razy będąc za granicą popadamy, jakże często z własnej winy, w kłopoty z prawem? Wyjeżdżamy za granicę, w wielu wypadkach, bez przygotowania, bez znajomości podstawowych reguł postępowania, a gdy pojawiają się kłopoty i problemy to stajemy przed kolejną barierą – językową, bo wielu z wyjeżdżających do pracy za granicę nie zna oprócz polskiego, żadnego innego języka! W Danii problemy wynikające z nieprzestrzegania prawa i nieznajomości języka mogą być szczególnie bolesne i dotkliwe.
Z jakimi problemami borykają się na co dzień nasi rodacy w Danii i z czego one wynikają? - Z tym pytaniem zwróciłem się do Krystyny Machholdt, która od kilku lat pomaga Polakom w trudnych sytuacjach.
K.M.: Zacznijmy od tego, że w większości Polacy przyjeżdżają do Danii nie przygotowani, nie znają ani praw, ani obowiązków, nie wiedzą jak to wszystko funkcjonuje, nie znają podstaw duńskiego prawa. Z tego też powodu wielu z nich już na początku ma problemy. Są też typowi ignoranci, tacy, którzy nie reagują i nie odpowiadają na przychodzące do nich urzędowe listy, bo … nie znają języka. Listy nawarstwiają się, przychodzą kolejne niezapłacone rachunki i dopiero wtedy, gdy mają przysłowiowy nóż na gardle szukają szybko pomocy, zwłaszcza wtedy, gdy grozi im kara pieniężna. Przychodzą, jak są już w poważnych tarapatach. Szczególna grupa Polaków to tzw. ryzykanci działający na dwa uda - „albo się uda albo się nie uda”. Jak się uda, to dobrze, a jak się nie uda, to wtedy będziemy się martwić. Chodzi tutaj głównie o korzystanie z samochodów na obcych rejestracjach i rozliczanie dojazdów do pracy (nie mają adresu w Danii, a rozliczają dojazdy do pracy!). Można oczywiście podchodzić do każdej sprawy w ten sposób, ale nie zawsze ryzyko się opłaca i wtedy jest ono źródłem bardzo poważnych problemów. Specyficzną grupę stanowią ci oszukani przez pracodawców zarówno duńskich i polskich, bo na tym właśnie styku pracownik – pracodawca pojawia się ostatnio coraz więcej spraw i problemów.
Jak rozwiązywać takie problemy?
K.M.: Wielu problemów można uniknąć. Wystarczy np. przed wyjazdem poszukać trochę w Internecie, gdzie jest sporo stron, na których można znaleźć interesujące nas informacje o warunkach pracy w Danii, o tym jak powinna wyglądać właściwa umowa o pracę, o prawach i obowiązkach i wiele innych. Będąc już na miejscu w Danii trzeba mieć kogoś - osobę lub firmę - kto pomoże wtedy, gdy pojawią się problemy.
Czyli ktoś taki jak Ty?
K.M.: Tak. Początkowo pomagałam nieoficjalnie tym, którzy mnie o to prosili. Spraw i problemów było z biegiem czasu coraz więcej, aż wreszcie – było to chyba 4 lata temu, za namową jednego z Polaków – założyłam firmę Machholdt – Consult aby działać oficjalnie i na większą skalę. Taka była wtedy potrzeba, a dzisiaj okazuje się, że ilość spraw i problemów, które trzeba rozwiązywać wcale nie maleje.
Jakie to są problemy? Z jakimi sprawami zwracają się do Ciebie Polacy?
K.M.: Jest to praktycznie wszystko, co wiąże się z pracą i pobytem na terenie Danii. Ludzie proszą mnie o tłumaczenia lisów i pism urzędowych oraz odpowiedzi na nie. Pomagam w załatwieniu pozwolenia na poruszanie się samochodami na polskich rejestracjach, wszelkich kontaktach z gminą, w rozwiązywaniu konfliktów z pracodawcą i pomiędzy grupami pracowników (takie sprawy, w których jedna grupa Polaków występuje przeciwko drugiej też się zdarzają i nie należą do rzadkości). Weryfikuję także umowy o pracę, czy umowy najmu mieszkania. Sprawy są w większości kompleksowe oraz wielowątkowe i wymagają pełnego zaangażowania i sporych umiejętności negocjacyjnych. Pomagam także właściwie rozliczyć się z Urzędem Podatkowym. Niektóre sprawy, szczególnie te, którymi delikwenci zainteresowali się bardzo późno, są czasochłonne, a ich rozwiązanie wymaga sporej delikatności i rozwagi. Ważny jest wtedy dobór właściwych argumentów i powołanie się na odpowiednie przepisy prawa. Ostatnio zwróciło się do mnie z prośbą o pomoc troje Polaków, których okradziono (to nowy problem, z którym wcześniej nie miałam do czynienia). Okazuje się, że ich umowa ubezpieczenia mieszkania zawiera bardzo wiele informacji szczegółowych, dotyczących dokumentowania takich zdarzeń, o czym zainteresowani nie wiedzieli w momencie jej podpisywania. To wszystko, co było napisane małym drukiem nie zostało właściwie przetłumaczone i teraz jest duży problem dotyczący dokumentacji fotograficznej skradzionych przedmiotów. Wielu ludziom wydaje się, ze jak mają ubezpieczone mieszkanie, to wystarczy zgłosić szkodę i firma ubezpieczeniowa wypłaci stosowne odszkodowanie. Nic błędniejszego. Okazuje się, że umowa ubezpieczenia nie obejmuje bardzo wielu zdarzeń i przypadków. Dopiero gdy dochodzi do zdarzenia, to okazuje się co warta jest taka umowa ubezpieczenia.
Jakie najtrudniejsze sprawy przyszło Ci prowadzić?
K.M.: Praktycznie wszystkie sprawy, z którymi przychodzą do mnie Polacy są trudne, ale jedna z nich szczególnie zapadła mi w pamięć. Chodziło o przypadek zgonu Polaka, ale nie w wyniku wypadku. Cała rodzina zmarłego była w Polsce i przyszło mi praktycznie załatwiać wszystko od początku do końca i musiałam – ze względu na charakter zdarzenia – postępować delikatnie i z ogromną rozwagą, tak aby swym działaniem nie urazić żadnej ze stron. Chodziło nie tylko o załatwienie wszystkich papierków, ale także o odzyskanie należnych pieniędzy od pracodawcy i odszkodowania Całą tą skomplikowaną sprawę udało mi się doprowadzić do końca.
Na koniec kilka rad dla naszych Rodaków.
K.M.: Przede wszystkim, nie wolno ignorować żadnych przychodzących pism, szczególnie tych urzędowych bo mogą one dotyczyć zarówno spawy błahej (oferta reklamowa), jak i poważnej, niosącej za sobą poważne, a czasem również kosztowne konsekwencje. Zawsze dobrze jest wiedzieć, co jest w środku. Nie czekajcie na ostatnią chwilę, bo może być już za późno na odkręcenie całej sprawy. Nie zwlekajcie z rozwiązaniem problemu, aby nie było za późno. Przed przyjazdem do Danii warto poświęcić trochę czasu i poszukać niezbędnych informacji. Wszystkie dokumenty, które przywozi się z sobą należy przetłumaczyć wcześniej, bo Duńczycy nie chcą dokumentów w języku, którego nie rozumieją. I ostatnia rada – uczcie się języka, jak tylko macie takie możliwości.
- Zaloguj się, by odpowiadać