Rowerowy chaos w Aarhus
Liczba mieszkańców Danii, którzy korzystają z rowerów, chcąc dojechać do szkoły, do pracy, czy na zakupy, ciągle rośnie. Biorąc pod uwagę fakt, że większość z nich równie dobrze mogłaby jeździć samochodami, ta masowa przesiadka na rowery ma niezwykle korzystny wpływ na stan środowiska naturalnego. Jednak wraz z szybko rosnącą liczbą rowerów pojawiają się także nowe problemy, którym muszą stawić czoła lokalne władze.
Większość duńskich miast już dawno temu uporała się z budową ścieżek rowerowych. Stało się już normą, że każda droga miejska wyposażona jest w osobny pas ruchu dla rowerów. Ścieżki te są dosyć szerokie, więc zwłaszcza w godzinach szczytu liczni rowerzyści poruszają się po duńskich miastach sprawniej, niż kierowcy pojazdów mechanicznych. Problem pojawia się wtedy, kiedy muszą swoje rowery zaparkować.
Kilka rowerów na jednego Duńczyka
Nawet w ekologicznej Danii nikt nie spodziewał się, że liczba tych przyjaznych środowisku naturalnemu pojazdów kilkakrotnie przekroczy liczbę mieszkańców w tak krótkim czasie. W Aarhus jest ich już tyle, że w najbardziej uczęszczanych przez mieszkańców lokalizacjach nie ma miejsca na kolejne stojaki na rowery.
- Robimy, co się da, żeby zmieścić więcej stojaków, ale w niektórych miejscach jest to po prostu niemożliwe – żali się Pablo Celis z Aarhus Cykelby na łamach dziennika Jyllands-Posten.
Jak kierowcy samochodów
Celis zauważa jednak, że problem da się rozwiązać, wskazując na wiele parkingów rowerowych w mieście, które nie są w pełni wykorzystane.
- Chodzi tylko o to, żeby rowerzyści zmienili swoje przyzwyczajenia. Zamiast stawiania przez gminę coraz większej liczby stojaków w miejscach, w których rowerzyści chcą zostawiać rowery, będą oni musieli jeździć tam, gdzie już znajdują się parkingi dla rowerów. Tak robią kierowcy samochodów i tak w przyszłości będą musieli robić rowerzyści – twierdzi Pablo Celis.
- Zaloguj się, by odpowiadać