W rowerowej Danii pilnuj swojego roweru

Rowery w Danii
Przy dworcach Duńczycy zostawiają tylko stare rowery. Fot. Arletta Przynoga

Gdy pierwszy raz mija się główne wejście dworca Hovedbanegarden Kopenhadze, uderzającym jest widok setek stojących tam na piętrowych stojakach rowerów. Duńczycy zostawiają swoje rowery przy dworcach w drodze z lub do pracy. Od razu narzuca się pytanie: czy nie boją się ich tam tak zostawiać? Boją się i dlatego przed dworcami stoją głównie rozpadające się graty. Miłośnicy dobrych marek, trzymają swoje rowerowe piękności w domach pod kluczem. Jeśli się zapomną, tracą swoje skarby bezpowrotnie.

Dziennikarze telewizyjnego magazynu kryminalnego Station 2 przeprowadzili eksperyment. Zamontowali nadajnik GPS na tzw. rodzinnym rowerze (ze skrzynią) znanej i drogiej marki i śledzili go potem z ukrytą kamerą. Rower został skradziony, w warsztacie zmieniono wyryte na ramie numery identyfikacyjne by potem wystawić go na aukcji na duńskim odpowiedniku Allegro.

Mimo że cała akcja została sfilmowana oraz mimo że na materiale filmowym jeden ze złodziei przyznaje się do kradzieży, policji i prokuraturze nie udało się ukarać winnych przez ponad dwa lata. Podejrzani wyparli się wszystkiego, twierdząc, że tylko przestawiali rower. Ostatnie wieści w tej sprawie są bardziej pokrzepiające. Trzem sfilmowanym złodziejom zarzuca się teraz kradzież 5 rowerów w 2010 roku oraz fałszowanie dokumentów, gdyż ich klienci otrzymywali rachunki świadczące o legalności dokonanego zakupu.

Rowery z drugiej ręki

Brzmi to trochę śmiesznie, jeśli popatrzy się na statystyki podane przez Politiken na podstawie danych z Duńskiego Urzędu Statystycznego (Danmarks Statistik) oraz organizacji branżowej Ubezpieczenie i Emerytura (Forsikring og Pension):
• W 2010 zgłoszono na policji 71.928 kradzieży rowerów.
• Koszty poniesione w 2010 roku przez firmy ubezpieczeniowe w związku z wypłacanym odszkodowaniem za kradzież rowerów sięgnęły 248 milionów koron.
• W mniej niż pół procenta przypadków zgłoszonych kradzieży rowerów, ich złodzieje zostają ukarani.
• Co osiem minut kradziony jest jakiś duński rower ...

Stowarzyszenie duńskich cyklistów wręcz odradza zgłaszanie policji kradzieży rowerów, twierdząc, że nie ma to najmniejszego sensu. Pikanterii sprawie nadaje jeszcze rozmowa, jaką dziennikarze dziennika Politiken przeprowadzili z „byłym złodziejem rowerów”, teraz na odwyku. Twierdzi on, uśmiechając się niewinnie do kamery, że przez lata utrzymywał się z kradzieży rowerów i czuł się całkowicie bezkarny. „Jeśli ktoś łapał mnie za rękę, mówiłem, że dostałem nakaz usunięcia zaznaczonych bezpańskich rowerów sprzed dworca i że musiała zajść jakaś pomyłka, i to wszystko. Ukradłem ponad 1000 rowerów. Na ich sprzedaży zarabiałem spokojnie około 20 tysięcy koron miesięcznie”. Dodaje, że winni są nie tylko złodzieje, ale również kupujący, którzy nie zastanawiają się nad tym, skąd biorą się te tanie rowery „z drugiej ręki”.

Dodaj artykuł za darmo
Specjalista SEO