Znowu dym w duńskim samolocie
Samolot skandynawskich linii lotniczych SAS z Nowego Jorku do Kopenhagi musiał awaryjnie lądować na amerykańskim lotnisku Bangor w stanie Maine. Na jego pokładzie znajdowało się 261 pasażerów i 11 członków załogi. Lot został przerwany z powodu dymu w kabinie pasażerskiej.
- W kabinie zauważono dym, a w kokpicie unosił się zapach spalenizny. Zgodnie ze standardową procedurą kapitan poprosił o zgodę na lądowanie na najbliższym lotnisku – poinformowała agencję Ritzau rzeczniczka SAS Pernille Andersen.
Nikt nie ucierpiał
Chociaż z relacji świadków wynika, że sytuacja w samolocie wyglądała dramatycznie, to lądowanie awaryjne zakończyło się szczęśliwie.
- Nikomu nic się nie stało. Wszyscy pasażerowie i członkowie załogi czują się dobrze. Po lądowaniu zostali zakwaterowani w hotelu – dodała rzeczniczka skandynawskiego przewoźnika.
Jak poinformował dyrektor portu lotniczego Bangor Tony Caruso na łamach dziennika The Bangor Daily News, dalszy rejs samolotu SAS do Kopenhagi został odwołany. Pracownicy lotniska starają się zapewnić pasażerom pechowego lotu możliwość kontynuowania podróży do Danii innymi samolotami.
Nie pierwszy raz
Linie lotnicze SAS nie ustaliły jeszcze przyczyny pojawienia się dymu na pokładzie Airbusa 330. Obecnie maszyna przechodzi kontrolę techniczną.
To już kolejny przypadek awaryjnego lądowania samolotu SAS w ciągu ostatnich lat. W 2009 roku rejs z Nowego Jorku do Kopenhagi został przerwany z tego samego powodu. Ponadto w lutym tego roku dym pojawił się na pokładzie samolotu SAS, startującego z Kopenhagi do Oslo.
- Zaloguj się, by odpowiadać