Duński sposób na darmowe tankowanie

Stacja benzynowa projektu Arne Jacobsena
Dzisiaj klientów nie przyciągają na stacje benzynowe ich ładne projekty, tylko korzystne oferty. Fot. Hansjorn

Ceny paliw w Danii rosną. Jeszcze rok temu etylina oscylowała wokół 11 koron za litr, teraz magiczna wtedy granica 13 koron została mocno przekroczona, a częstokroć tylko kilka øre brakuje do 14.

Niektórzy Duńczycy znaleźli sposób na darmowe tankowanie - podjeżdżają pod dystrybutor, tankują do pełna i z piskiem opon odjeżdżają. I choć stacje benzynowe mają monitoring, to ich ten fakt nie przeraża. Okazuje się bowiem, że zatankowany w ten sposób samochód ma kradzione tablice rejestracyjne.

Chwilowa zmiana tożsamości

Od początku roku tylko na terenie Północnej Zelandii policja zanotowała 2282 przypadki kradzieży tablic rejestracyjnych. Metoda jest znana policji, która od wielu miesięcy monitoruje ten proceder.

A znany policji scenariusz jest taki. Z reguły nieznany młody człowiek kradnie z jakiegoś samochodu zestaw tablic, przykręca je na chwilę do swojego auta, by zatankować na stacji benzynowej, później szybko ucieka nie płacąc za paliwo, a tablice wyrzuca gdzieś po drodze. Rekordzista w tej „dyscyplinie” zrobił tak w ciągu roku aż 338 razy.

Miliony litrów

Ogółem w ten sposób skradziono w Danii w tym roku paliwo za bagatela 25 milionów koron, co w przeliczeniu na litry - przy założeniu ceny 1 litra na poziomie 13 koron – daje ponad milion dziewięćset tysięcy litrów.

Taki numer wykręcić można tylko na stacjach Statoil, Shell lub Q8, bo pozostałe (JET, Unox, OK.) to stacje automatyczne, gdzie można zatankować wyłącznie po zapłaceniu gotówką lub kartą. Policja śledzi ten proceder i sukcesywnie wyłapuje amatorów darmowego tankowania.

Dodaj artykuł za darmo
Specjalista SEO